czwartek, 31 grudnia 2015

007 cd. Nica

- Układa? - uniosła brew, lekko zmieszana. A przecież nie zapytał o nic takiego. - No, hm... Za bardzo to my się nie znamy, raczej tylko tak... z widzenia. Scott to miła osoba, aczkolwiek zbyt gadatliwy nie jest... - przyznała z lekkim uśmiechem.
Aleks skinął lekko głową, po czym spojrzał w górę i zamyślił się. Blondynka podążyła za jego spojrzeniem. Niebo spochmurniało, było coraz ciemniej, a oni szli bez słowa, delektując się ciszą. Nie była to cisza pełna napięcia, lecz cisza przyjazna, wynikająca jedynie ze zwykłego zamyślenia. Wadera i basior również nic nie mówili, a jedynie szli za swoimi kompanami.
- To może teraz Ty będziesz wymyślać zagadki? - zaczął po chwili Aleks, a dziewczyna posłała mu przepraszające spojrzenie.
- Nie mogę, bardzo Cię przepraszam... - zaczęła niepewnie. Chciała zostać dłużej, ale robiło się ciemno. To nie to, że się bała, albo nie lubiła nocy. Jeśli tylko była z kimś, wręcz uwielbiała spacerować po zmroku, lecz teraz po prostu nie mogła. Musiała wracać do domu, do Mańki. Kotka już zdecydowanie za długo była sama. - Muszę wracać, naprawdę...
Aleks wyraźnie posmutniał, przez co Małanję zaczęły męczyć wyrzuty sumienia. No cóż, pomyślała, mus to mus. Mimo wszystko, Aleks uśmiechnął się najpromienniej jak potrafił i już miał się żegnać, kiedy Raymond, do tej pory milczący, odezwał się niskim głosem.
- Nie musicie się jeszcze żegnać.
Spojrzenia całej grupy skierowały się na wilka. Nawet Norie spojrzała na niego - co prawda bez większego zaciekawienia, ale jednak.
- Małanja, martwisz się o Mańkę, tak? A więc po prostu daj mi klucze, ja sprawdzę co u niej. Przecież nie będziecie łazić po mieście do rana.
- Dzięki. - Małanja posłała mu ten swój urokliwy, subtelny uśmiech i wyjęła z torby klucze, które rzuciła do swojego przyjaciela.
Ray przycisnął je łapą do ziemi i uśmiechnął się uprzejmie do Aleksa.
- Gdybyś był tak miły i odprowadził ją z powrotem, byłbym wdzięczny.
- Oczywiście, odprowadzę ją. - odparł chłopak, odwzajemniając uśmiech.
Małanja prychnęła cicho, udając urażoną, ale w głębi duszy miło było jej, że pamiętał. Nie lubiła chodzić sama po nocy, kiedyś mu o tym wspominała. Troszczył się o nią.
Mimo to faktem było, że nie potrzebowała eskorty. Może i była zbyt ufna, ale nie przesadzajmy. Przecież potrafiła o siebie zadbać, a do tego to ona była starsza od Aleksa. To ona powinna go odprowadzić, nie na odwrót. Ale niech będzie, to nie uraziło jakoś szczególnie jej dumy.
Raymond zacisnął zęby na pęku kluczy i odszedł spokojnym krokiem, który później przeistoczył się w lekki trucht. Aleks uśmiechnął się do Małanji, a ta zaśmiała się w duchu. Wiedziała, że go to ucieszyło, zresztą ją niemniej. Dobrze byłoby się z kimś zaprzyjaźnić, a Scott na razie nie dał jej szansy, bo zniknął równie szybko jak się pojawił.
Spojrzała w górę i dopiero teraz uświadomiła sobie, że pada śnieg. Szli, rozmawiając, a miasto powoli pustoszało, zapadając w sen. Zarówno niewielkie roślinki, jak i rozległe korony drzew, pokryte były białym puchem, a zwierzęta, które nie miały swojego miejsca na ziemi, dreptały teraz w poszukiwaniu jedzenia, pozostawiając ślady na śniegu. Małanja zamyśliła się na chwilę, tracąc orientację w rozmowie.
- No i wtedy... - chłopak opowiadał o czymś entuzjastycznie, a rosjanka przyglądała mu się kątem oka.
- Opowiesz mi coś o tym, jak tu trafiłeś? Co lubisz robić, gdzie mieszkasz? - zapytała, przerywając mu w dość niegrzeczny sposób. Nie chciała tego zrobić, tak wyszło. - I opowiesz mi o swojej wilczej przyjaciółce?

<Nica?>

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Nica cd. Bíláhavran

Tak trochu przykro, że Scott wyszedł. Naprawdę nie mógł zostać? Musiał, aż tak gnać. Aleks spojrzał na Małanję. Jej chyba też było przykro z tego powodu, tak mu się wydaje. Pociągnął łyk kakao, raz jeszcze. Następnie zapytał Norie czy chciałaby się tego napić. Pokręciła głową, a więc Aleks dopił resztę. Dziewczyna była dopiero w połowie, zaskoczyło ją to, że wypił to tak szybko (choć nikt bie pobije tego blondynka, który jeszcze niedawno tu był). Zaczęło coś go zastanawiać. Jak na razie nie ma w planach o to zapytać. W końcu to nie jego sprawa. Spojrzał na Norie i towarzysza Małanji... Raymond czy coś takiego. Wilki ze sobą zbytnio nie rozmawiały, z resztą tu nie jest inaczej.
- Przejdziemy się gdzieś? - Zaproponował chłopak.
Dziewczyna pokiwała głową. Zebrali się w krótką chwilę i wyszli zostawiając napiwek. Aleks nie za bardzo wiedział co może zrobić z Małanją. Nie chciał jej zanudzać swoją osobą, toteż nie mówił o sobie. Chciałby dokładniej zwiedzić wyspę, ale zwykłe targanie jej za sobą byłoby nieodpowiednie. Trzeba znaleźć jakiś temat, który spasuje obu stronom. Ruszczyk zaczął opowiadać o pewnych miejscach. Rosjanka miała za zadanie zgadnąć o czym mówi jej towarzysz.
- Panują tam różne zapachy, od tych cudownych po te koszmarne. Należy uważać, bo można się skaleczyć. Niektórzy spędzają tam większość czasu, rozkoszują się wszelakim smakiem. Niektórzy pośpiesznie wychodzą, gdy czas jest sprzątania.
- Chodzi o kuchnię?
- Brawo! - uśmiechnął się promiennie. - No to dalej... Złocisty piasek łaskocze stopy przechodniów. Błękit nieba miesza się z barwą wody. Słońce gdy zachodzi, nadaje miły nastrój. Spojrzysz na muszelki w swoim domu i przypomniesz obie ten cudowny zapach i osoby, których nigdy nie zapomniesz...
- Morze, plaża...
- Znów zgadłaś! Opisy mi nie wychodzą, a więc przejdziemy do prostych słów. Miękko, wygodnie, po swojemu, sennie.
- To jest za mało, stanowczo za mało.
Oboje zaczęli się śmiać. Robiło się coraz to ciemniej, Aleks nie chciał jeszcze rozstawać się ze znajomą. Jak teraz się z nią pożegna, ktoś go zaczepi i na najbliższe dni nie będzie miał chwili na Scotta czy Małanję. Zaproponował jej wycieczkę w tajemnicze miejsce, które opis nim ywał wcześniej. Do miejsca, którego nie odgadnęła. Choć w sumie to nie tak bardzo.
- Zabiorę cię do siebie. Dobrze?
- Ja... Nie, wrócę do siebie. Spotkamy się jeszcze. Wyspa nie jest, aż tak wielka.
- Nie! Ja... No dobra, ale nie wiem czy spotkamy się w najbliższym czasie.
- Myślę, że z tym nie będzie problemów. W ośrodku większość osób jest naprawdę miła i myślę, że dzięki znów dojdzie do spotkania.
- Rozumiem, ale wiesz co... Pospacerujmy jeszcze, bo chyba chcę ci zadać pytanie. - Dziewczyna zaśmiała się, reszta towarzyszy z resztą też. - Układa ci się ze Scottem?

<Małanja? Przepraszam, że tak krótko i bezsensownie. :/ >

niedziela, 27 grudnia 2015

Asydorie

Po mieszkaniu rozchodził się nieprzyjemny chłód, przez co dziewczyna opatuliła się po samą szyję kołdrą. Przez pięć minut kręciła się po łóżku, aby wrócić do swojego cudownego snu, który wyglądał jak jedna z tych bajek o księżniczkach tyle, że w roli głównej była Elisabeth. Powieki unosiły się do góry, a następnie ponownie opadały. Jej ślepia spoczęły na suficie. Zaczęła zastanawiać się czy dzisiejszy grafik pozwoli jej na dłuższe poleniuchowanie, ale z rozmyślań wyrwał ją huk tłuczonego szkła. Poderwawszy się szybko z łóżka pobiegła do kuchni, a w między czasie chwyciła kocyk spoczywający na kanapie opatulając się nim. Wbiegając do pomieszczenia o mały włos nie nadepnęła na rozbite szkło, które znalazło się na ziemi. Po drugiej stronie znajdywała się wadera, która głową próbowała przytrzymać zawalającą się szafkę. Musiała zużyć dużo siły, ponieważ mebel zawierał w sobie naczynia, który do lekkich nie należały. Panienka widząc to przekazała wilczycy by puściała wszystko i w porę się ulotniła. Tio mogła to zrobić wcześniej jednak bała się, że jakoś zrani uczucie dziewczynki. Świetnie zdawała sobie sprawę z tego, że ma do czynienia z dzieckiem. W ciągu kilku sekund zwierzak znalazł się obok Elisabeth tym samym skazując szafkę na roztrzaskanie. Po mieszkaniu rozległ się ten sam huk, który parę minut wcześniej tyle, że o wiele głośniejszy. Blondynka przez to skuliła się ze strachu i wydała pisk. Wilczyca przekręciła oczyma trącając pyszczkiem dziewczynkę. Ta zareagowała na to otwierając oczy. Dopiero po dłuższym czasie wróciła do wyprostowanej postawy. Odwróciła się do swojej partnerki, a na twarzy miała szeroki uśmiech.
-No to teraz mamy pretekst, aby zrobić remont czy coś! – powiedziała radośnie, a Tio wykonała głębokie westchnienie i odeszła od niej.
Panienka Meyer jeszcze raz spojrzała na cały bałagan w kuchni, po czym skierowała się do swojego pokoju. Usiadła przy swojej toaletce i od razu sięgnęła do białej szkatułki przyozdobionej delikatnymi detalami ze złota. Otworzyła ją. W środku znajdywały się dwa pukle pieniędzy w walucie niemieckiej. Były one rekompensatą od ojca za wczesne opuszczenie domu. Wyjąwszy kilka banknotów schowała je do niewielkiego plecaka. Następnie zajęła się przygotowaniem siebie do wyjścia. W między czasie rozmawiała z Tio, która nie ukrywała niechęci, co do prowadzenia rozmowy. Obie ustaliły, że posprzątają po powrocie, a póki co każda z nich może zająć się swoimi sprawami. Elisabeth zamknąwszy się w pokoju wyciągnęła z szafy białą, elegancką bluzkę z krótkim rękawkiem, którą przyozdobiła przy szyi czarną wstążką, różową spódnicę sięgającą przed kolana oraz czarne podkolanówki i ciemny sweter. Ubrawszy się w to rozczesała swoje włosy i wyszła na korytarz mając na twarzy niewielki uśmiech. Na swoje maleńkie stópki zaczęła wsuwać brązowe kozaki. Nagle poczuła jak coś dotyka jej nóg. Odwróciła się by spojrzeć na puszystą istotę, która usiadła tuż przy drzwiach.
-Zamierzasz kupić nową szafkę? – zapytała wilczyca, na co Elisabeth przytaknęła. – Dasz radę wnieść to na trzecie piętro?
-Oczywiście, że tak! – uniosła rękę do góry i naprężyła mięśnie. Tio parsknęła śmiechem, ale panienka zareagowała tak samo. – Poradzę sobie, więc możesz być spokojna.
Wyciągnęła rękę przed siebie, na co wadera odsunęła się od dziewczyny. Po dłuższym oczekiwaniu wycofała się. Pomimo spędzonego czasu ze sobą, Morato wciąż utrzymywała do niej chłodny stosunek.
-Idę zamknąć okno, a ty leć już do lasu.
Panienka Meyer otworzyła drzwi, a wilczyca wybiegła na zewnątrz. Piętnastolatka zamknęła źródło chłodu, a po paru minutach sama wyszła z mieszkania. Na zewnątrz panował mróz, ale Elisabeth nie zamierzała wracać do środka, ponieważ chciała mieć już z głowy zakupy. Na początek wybrała się do sklepu z meblami. Dojście tam zajęło jej nie mniej niż trzydzieści minut, ponieważ dla wygód Tio wybrała mieszkanie na obrzeżach miasta. Będąc już wewnątrz dużego budynku poczuła ciepło. Wystrój również był oddany w niezwykły sposób, który sprawiał, że zapominało się o chłodzie panującym na dworze. Panienka przyglądała się ludziom, którzy trzymali swoje płaszcze w rękach i oglądali meble. Sama zdjęła z siebie czapkę i rękawiczki, po czym odwinęła szalik, który wcześniej zakrywał jej pół twarzy. Policzki były zaróżowione przez spędzony czas na zimnie, więc od razu dotknęła ich swoim rączkami. Ruszyła na dział z wyposażeniem kuchennym. Przez różnorodność mebli zaczęła zastanawiać się nad całkowitą zmianą pomieszczenia w mieszkaniu. Nie było one zbyt duże, więc nie mogła wydać na nie za wiele. Przez dłuższy czas nie mogła zdecydować się co wziąć. Koniec końców wzięła brązową, wiszącą szafeczkę, która była taka sama jak ta, która dziś spadła. Nawet złożonego i ładnie zapakowanego w kartonie mebla nie potrafiła utrzymać, co spowodowało zakup drewnianego wózka w kolorze jasnego błękitu.
Elisabeth musiała ciągnąć cały ciężar przez pół miasta, ponieważ na zakupy spożywcze wolała się udać do swojego ulubionego marketu, który był po przeciwnej stronie. Pomimo jednego kartonu ledwo co dawała sobie radę z ciągnięciem. Padający śnieg nie ułatwił jej zadania.
Zakupy z poprzedniego sklepu zostawiał tuż przy wejściu choć obawiała się, że ktoś może jej podwędzić wózek, który bardzo jej się spodobał. Wzięła jeden z koszyków po czym zniknęła za regałami. Miała ogromny problem, gdy potrzebowała czegoś z wyższej półki. Skakała dopóki ktoś nie raczył jej pomóc, ale do tego nikt się nie palił przez co rezygnowała z wielu produktów. Miała już kierować się do kasy, ale w połowie pusty koszyk dawał o sobie znać. Brakowało dużo rzeczy, bez których nie obejdzie się w kuchni. Elisabeth wzięła głęboki oddech i zdecydowała, że kogoś poprosi o pomoc. Zaczęła wypatrywać swojej potencjalnej „ofiary”. Kandydatów nie było za wiele, ale jej uwagę przykuł starszy chłopiec. Wyglądał jak typowy nastolatek i sprawiał wrażenie miłego. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i ruszyła przed siebie. Była gotowa by poprosić o pomoc. Powoli czuła jak jej twarz płonie. Brakowało kilka kroków by znaleźć się przy niewiele starszym chłopcu, ale w ostatniej chwili skręciła w prawo. Odetchnęła z ulgą, że tego nie zrobiła jednak czuła się winna, ponieważ znów wykazała się swoim tchórzostwem. Próbowała uspokoić swój oddech choć na chwilę, ale jej serce wciąż waliło w klatkę piersiową jak oszalałe. Wróciła na dział przypraw. Sosy do sałatek były na liście zakupów w pierwszej dziesiątce. Znów stanęła na palcach i wyciągnęła rękę do góry. Ledwo dotykała środkowej półki, a do drugiej od góry nie było nawet mowy, a o tej najwyższej mogła sobie jedynie pomarzyć. Ponowie podjęła próbę skoków. Nagle przed jej oczyma znalazła się wyciągnięta ręka, która wskazywała, któryś sos.
-Ten? – ton głosu nieznajomego miał przyjemną barwę, a na pytanie dziewczyna pokiwała przecząco głową.
Czyjaś łapka powędrowała na inny sos, ale i tym razem to nie był ten. Po kilku próbach udało się odgadnąć, o którą saszetkę chodziło drobnej panience. Tajemnicza osoba podała Elisabeth opakowanie i dopiero wtedy piętnastolatka spojrzała na swojego wybawiciela. Twarz pokryła się sporym rumieńcem, a serce znów przyśpieszyło. Jej oczom ukazał wysoki blondyn o delikatnej cerze.
-Dziękuję – ledwo co wydukała z siebie.
-Nie musisz dziękować – odpowiedział poważnym tonem.
Dziewczynka wzięła głęboki oddech po czym schowała twarz w szaliku. Zacisnęła dłoń będąca na rączkach koszyka.
-Mógłbyś podać mi jeszcze trzy sosy? – zapytała niepewnie.
Czuła jak cała płonie ze wstydu, ale też poczuła coś podobnego do dumy, ponieważ raczyła zapytać się o pomoc  obcego człowieka bez niczyjego nacisku.

<Scott?>

Bíláhavran cd. 007

Rozejrzał się dookoła. Osoba, która była ofiarą Małanji dobrze usłyszała słowo dziewczyny. Białowłosy chłopak otrząsnął się z pokruszonego lodu pod naciskiem łyżw i spojrzał wesoło na towarzystwo.
- Nic się nie stało, następnym razem uważaj - powiedział przyjemnym głosem. - Jestem Aleks, a wy?
- Scott - blondyn podał rękę, która w chwilę moment została uściśnięta. Widząc lekkie speszenie ze strony Rosjanki, kontynuował. - Koleżanka nazywa się Małanja, natomiast nasi partnerzy to Raymond i Valkoinen. Miło poznać.
Aleks pokiwał głową i wskazał ręką na wilka z maską, który stał poza lodowiskiem. Wadera nazywała się Norie, była przyjaciółką i drugim członkiem duetu zwanego Nica.
~ Nica? Co to oznacza? - zapytał Valko Scotta poprzez telepatię.
~ Wydaje mi się, że to jest ta lewa strona w krawiectwie. Coś przewrócić na nicę.
Wilk dał znać, że rozumie i zaczął sobie jeździć dalej. Czech nie za bardzo wiedział co dalej zrobić, chyba gdzieś już spotkał Aleksa. Nie pamięta tylko gdzie. Chyba wtedy, gdy go tutaj przywieziono, a Scott miał pilnować by nikt przypadkiem się nie rozdzielił. Uśmiechnął się do niego lekko i zaproponował wspólną jazdę, a następnie wypad na jakieś gorące kakao. Wspaniały pomysł, na który przystał zarówno nastolatek jak i dziewczyna. No i tak zrobili, jeszcze chwilę sobie pojeździli, a następnie udali się do jakiejś kawiarenki z dobrym kakao. Na wyspie było pełno takich lokali, w końcu mieszkali tu ci, którzy są wyjątkowi. Cała szóstka weszła do budynku, cicho zajęła miejsce. Następnie ten, który zamówi wstał i podszedł do kasy. Czuł się dziwnie staro, mimo, że to było zaledwie dwa-trzy lata różnicy. Pewnie jest za sztywny i to dlatego, ale cóż poradzić. Bynajmniej na razie nikt na to nie narzeka. Kiedy skończył zamawiać, czekał na tackę z kakao. Nagle poczuł, że ktoś kładzie mu na ramię rękę. Momentalnie odwrócił się, a za sobą ujrzał nastolatka. Aleks musiał na chwilę wyjść. Chłopak przytaknął głową, a chwilę później wrócił do stolika z zamówieniem.
- Mówił ci gdzie wyszedł? - zapytał.
- Nie, ale mówił, żebyśmy się nie przejmowali. Pewnie zgubił coś po drodze czy coś.
- Podobało się lodowisko?
- Było naprawdę zabawnie, chociaż mogłoby nie być tych "wypadków". Kiepski ze mnie jeździec łyżew.
Uśmiechnął się lekko, a wówczas pojawił się Polak. Scott skierował do niego to samo pytanie, na co on odpowiedział z takim zachwyceniem jak zwykłe dziecko. Zdawał sobie z tego sprawę, uważał, że tak będzie lepiej, by podkreślić swoją pozytywną opinię. Uśmiech blondyna poszerzył się nieco i po chwili wziął łyk ciepłego napoju. Nagle Aleks zapytał o to Scotta. W sumie liczył, że jego to ominą. Nie lubił wypowiadać się na temat takich atrakcji. Nie było to coś strasznego, ale nie było też jakoś super. No i tu trochę poczuł się gorszy, jeszcze starszy niż wcześniej. Rozumiejąc to Valkoinen zaczął cieszyć się pod nosem. Zdziwił tym swoich koleżków, którzy wiernie czekali na swoich partnerów.
- Zjadłbym coś pysznego, a wy? - odezwał się biały basior.
Nic cisza, tylko głuche przytakiwanie głowami. W sumie takie miejsca męczą wilki. Nic tylko dookoła rozmawiający ludzie, zapach ciepłych napojów i ciast. Zaczyna to strasznie nudzić, może lepiej by było się zdrzemnąć? Ciekawe jakby się zachowali inni w takiej sytuacji.
- Będziemy się zbierać - zaczął Scott. - Musimy jeszcze coś zrobić, do zobaczenia.
Gwizdnął do Valko, szybko założył wcześniej ściągnięty płaszcz i w chwilę moment zniknął. Na stole zostawił pieniądze, odpowiadająca ilość złotówek rachunkowi.

<007? Nica?>

sobota, 26 grudnia 2015

Flickers


Sterujący: micasa (howrse)
Duet: Flickers
Moce:
» Telepatia ~ duet może komunikować się między sobą za pomocą myśli.
» Wspólne pole widzenia ~ jeden z członków dwójki może "pokazać" obraz widziany własnymi oczami. Moc wymaga zgody drugiego użytkownika oraz dużo wytrzymałości.
» Aider ~ za pomocą dotyku pozwala uleczyć ranę. Ilość energii, którą wkładasz w pomoc rannemu zależy od rodzaju urazu – coś tak poważnego jak na przykład rana spowodowana ugodzeniem przez włócznię jest strasznie trudna do uleczenia i powoduje ogromne wyczerpanie leczącego.
» Temps ~ pozwala zmienić pogodę na jakąkolwiek inną.
» Esclavage ~ coś w rodzaju uroku, którą któraś z Flickersów może rzucić na osobę, której imię wypowie wraz z tym słowem. Ofiara zaczyna odczuwać przeraźliwy ból od środka, a cała skóra zaczyna piec, mimo, że nic się na niej nie pojawia. Działanie tej mocy trwa do pięciu minut lub momentu, w którym wróg będzie oddalony o 200 metrów.
» Bruit ~ możliwość zmienienia fal dźwiękowych tak, aby ofiara odczuwała w swych uszach przeraźliwy ból i nie mogła niczego usłyszeć. Nie działa oczywiście na głuchych i osoby chronione przed tą mocą.
» Imperceptible ~ bardziej przydatne raczej dla Gaud ; nie musi nosić broni przy sobie, tylko na przywołanie pojawia się w jej rękach.
» Stase ~ działanie tej mocy potrafi na parę sekund zatrzymać przeciwnika w bezruchu, jednak po uwolnieniu się z uroku osoba biega przez taki sam czas dwa razy szybciej.
» Tromper ~ można „przeskoczyć” atakującego cię przeciwnika; trochę jak maleńka teleportacja, przeniesienie się na jego tył. Dobre do ataku, jak i do obrony lub ucieczki.

Kondycja: 165 | Siła: 170 | Zręczność: 175 | Inteligencja: 180 | Szczęście: 150 | Siła woli: 160

Autor obrazka: jocarra (deviantart.com)
Imię: Glimmer
Pseudonim: Migotka (mówi tak na nią tylko Gaud).
Wiek: Osiem lat i cztery miesiące.
Płeć: Wadera.
Stanowisko: Posłaniec.
Charakter: Glimmer – mimo faktu, że nie jest najmłodsza – jest niezwykle energiczną i żywiołową waderą. Oczywiście potrafi zachować powagę w odpowiednich momentach i nie mówię od razu, że „energiczność” znaczy „skakanie dookoła ciebie przez cały czas”. Po prostu nie czuje się zmęczona życiem, wręcz przeciwnie – życie to dla niej pewnego rodzaju dar, który koniecznie trzeba wykorzystać jak najlepiej. Ma swoje zdanie i jest niezależna, ciężko ją przekupić. Zazwyczaj towarzyska i przyjacielska, dużo się śmieje. Optymistka, która patrzy na świat przez różowe okulary i niemalże wyklucza negatywne skutki swoich działań. Gdy kogoś polubi, bądź nawet pokocha – przywiązuje się do tej osoby na całe życie.
Wygląd:
»Oczy: Żółte.
»Sierść: Śnieżnobiała, szarawa na brzuchu.
»Wzrost: Nieznany, ale z pewnością Glimmer nie można zaliczyć do dużych wilków.
Zdolności: Glimmer nie jest mega młodą waderą, a więc miała sporo czasu na wyuczenie się paru przydatnych umiejętności - nie uważa się jednak za jakoś cudownie uzdolnioną. Przede wszystkim wyćwiczyła sobie szybki, lecz cichutki chód, który pozwala jej na dobre skradanie się. Do roli posłańca przydaje się również jej donośny głos, który – co jak co, ale zwraca uwagę.
Przyjaciele: Paru się znajdzie!
Przedmioty: Glim raczej nie ma jakichś przedmiotów o szczególnej wartości sentymentalnej.
Głos: We Are Giants ft Dia Frampton - Lindsey Stirling
Inne: Glimmer zna Gaud niemalże od początku swego życia i od zawsze bardzo się sobą opiekują i zawsze stają w swojej obronie. Uratowała już jej życie parę razy, tak samo jak Gaud wypędziła i ją z opresji.


Autor obrazka: kadenas (flickr)
Imię&Nazwisko: Gaud Latier
Pseudonim: Błyskotka.
Wiek: 18 lat (starzeje się o miesiąc co dwa miesiące).
Płeć: Kobieta
Pochodzenie: Kanada, a dokładniej Montreal.
Charakter: Jako przyjaciółka Gaud jest lojalna i chętnie zawiera nowe znajomości, lecz każdy ma takie swoje "drugie ja". Wojownicza strona dziewczyny ukazuje się przede wszystkim na dość częstych treningach walki. Jest odważna i pewna siebie, a wobec przeciwników nikczemna i niebezpieczna. Ma spore doświadczenie co do przetrwania i walki z innymi. Jest sprytna i inteligentna, ciężko ją wykiwać. Jeśli chodzi jednak o życie codzienne - dużo się śmieje i jest nieuleczalną optymistką. Nigdy nie odpuszcza i zawsze dąży do celu mimo jakichkolwiek przeciwności. Nie zdradziłaby sekretu przyjaciela nawet, gdyby była torturowana. Jej otwartość na nowe przyjaźnie przyciąga wielu nowych ludzi, którzy okazują się być albo warci jej uwagi, albo natychmiastowego zerwania kontaktu. Gaud nie znosi kłamstwa ani plotkarstwa i zawsze stara się dawać innym przykład. Czasem jednak jej chęć popisania się przeważa nad zdrowym rozsądkiem i potrafi zrobić wiele głupich rzeczy.
Wygląd:
»Sylwetka: Szczupła, lecz zbudowana i wysportowana.
»Cera: Śniada, delikatna.
»Oczy: Niektórzy twierdzą, że szare – inni, że niebieskie. Zdaniem Gaud – bardziej szarawe.
»Włosy: Naturalnie czarne, lecz farbowane.
»Wzrost: Około 170 cm.
»Waga: W sumie to Gaud nigdy nie interesowała się swoją wagą.
»Znaki szczególne: blizna ciągnąca się od lewego uda aż prawie po kostkę.
Umiejętności: Walczy wprost wyśmienicie. Zna wszystkie tajniki survivalu i potrafi się wspinać na drzewa (pff, kto nie potrafi?).
Przyjaciele: Jak się z kimś zaprzyjaźni, to naturalnie będzie miała.
Przedmioty: Wisiorek ze złotą jaskółką, przekazywany w jej rodzinie od setek lat.
Głos: Jacqueline - Peter Pan
Inne: Dzięki wieloletnim treningom wspaniale walczy mieczem oraz rzuca nożami. Takie jakieś zainteresowanie walką i rodzina wojowników sprawiły, że zaczęła się tego uczyć. Takie hobby. Jaka jest natomiast jej słabość? Między innymi ma klaustrofobię, boi się ciasnych pomieszczeń bez okien.

007 cd. Bíláhavran

Dziewczyna przyglądała się lodowisku z wyraźną ekscytacją. Scott kątem oka spoglądał na nią, oczekując odpowiedzi. Rosjanka uśmiechnęła się pod nosem i zwróciła w stronę mężczyzny.
- Oczywiście, że chcemy zostać, prawda, chłopaki? - oba basiory skinęły niepewnie łbami - No, to idziemy wypożyczyć łyżwy.
Rivera przytaknął, choć bez entuzjazmu. Cała grupa ruszyła w stronę wypożyczalni, z Małanją na czele. Blondyn, jak to na dżentelmena przystało, przepuścił Małanję w drzwiach i wszedł na końcu, zamykając drzwi za wilkami. Blady mężczyzna, na około czterdziestoletni, uniósł głowę znad gazety, kiedy zamykające się drzwi zahaczyły o dzwoneczek, przez co rozległ się charakterystyczny dźwięk. Skierował swoje zmęczone, pytające spojrzenie na Naszą grupę.
- Dzień dobry, Chcielibyśmy wypożyczyć łyżwy. - zaczął Czech
- Psy też? - mężczyzna spojrzał na Valkoinena i Neona i skrzywił się nieznacznie.
Miny "psów" mówiły wszystko.
- Wilki. - mruknęła Małanja, lekko urażona - Nie, one nie będą wypożyczać łyżew, jakoś nie wyobrażam sobie wilków na łyżwach. Wypożyczyć chciałabym ja i mój przyjaciel. Człowiek.
- Uhm, rozumiem. - westchnął, wskazując na półkę pełną łyżew - Proszę wybrać z tamtych, Cena to 9 złotych za parę.
Chłopak, uprzedzając Małanję grzebiącą aktualnie w torebce, wyciągnął z kieszeni portfel i podał mężczyźnie 18 złotych.
- Dziękujemy, miłego dnia. - Rivera uśmiechnął się lekko i spojrzał na Małanję.
Dziewczyna spojrzała na niego ciepło, a jej usta drgnęły w podzięce. Wilki, brutalnie nazwane wcześniej psami, czekały cierpliwie, a po chwili wyszły na zewnątrz.
- Nie uśmiecha mi się jeżdżenie na lodowisku. - skrzywił się Raymond, opierając o ścianę budynku.
- Nie przesadzaj, tak źle nie będzie. Zobaczymy, najwyżej zaraz zejdziemy.
- Wilki na lodowisku? No nie wiem. Jakoś tego nie widzę. Ale może masz rację - nie zaszkodzi spróbować.
Po chwili w drzwiach pojawili się ich partnerzy, z łyżwami na nogach. Małanja, stawiając niepewnie pierwsze kroki, spojrzała na swojego wilczego przyjaciela, a ten zaśmiał się pod nosem, śmiechem czystym, szczerym i przyjaznym.
- Zobaczymy jak Ty sobie poradzisz! - rzuciła i, już nieco pewniejszym krokiem, ruszyła do wejścia.
Lodowisko było darmowe, tak więc tylko za łyżwy trzeba było płacić. Wszyscy weszli, rozejrzeli się. Rosjanka, jako, że pierwszy raz miała na nogach łyżwy, od razu straciła równowagę, a przed upadkiem uchroniła ją tylko dłoń Scotta.
- Dzięki. - powiedziała cicho i oparła o barierkę.
Rivera jeździł pewnie, a jego partner, pomimo początkowych błędów, radził sobie coraz lepiej. Z kolei Neon, obeznany w temacie, kręcił się pewnie obok Małanji, asekurując ją.
~ Jak zwykle nadopiekuńczy! - dziewczyna pokręciła głową, uśmiechając się subtelnie, kiedy jej partner podparł ją upadającą na lód.
~ Ktoś musi myśleć za Ciebie, skoro sama tego nie robisz...
~ Uważaj, bo się obrażę.
~ Ha. Ha.
Oboje spojrzeli na Bíláhavran, który spokojnie śmigał po gładkim lodzie.
Małanja stanęła nieco pewniej, wyprostowała się i ruszyła do przodu. O dziwo, szło jej całkiem dobrze. Do czasu, kiedy zbytni się rozpędziła i nie wyhamowała, przez co wjechała w osobę jadącą naprzeciwko.
Następstwem tej jakże przejmującej tragedii był upadek na tylnią część ciała. Dziewczyna, otrząsnąwszy się po upadku, spojrzała w górę, mierząc wzrokiem stratowaną osobę.
~ Musisz bardziej uważać, bo wejdzie Ci w nawyk rozpoczynanie znajomości od staranowania drugiej osoby. - Raymond zaśmiał się cicho
Było jej zbyt głupio, żeby się odezwała. Szybko spojrzała w stronę Scotta, mając nadzieję, że nikt nie zauważył, ale i on, i jego partner, stanęli, niepewni co zrobić.
Wstała, chwiejąc się, i, czerwona niczym burak, unikając wzroku owej osoby, wymamrotała ciche "Przepraszam", mając nadzieję, że osoba ta nie zwróci na nią uwagi.

<Bíláhavran? Nica?>

piątek, 25 grudnia 2015

Nica


Sterujący: amaiabyss@gmail.com (e-mail)
Duet: Nica
Moce:
» Nić - użytkownicy tworzą nicie, którymi mogą przebić praktycznie wszystko, a to co nimi przeszywa może stać się nierozłączną częścią przez jakiś czas.
» Skrępowanie - Nica wytwarza łańcuchy, którymi łapie przeciwników i uniemożliwia im ruchy. Jeśli duet trochę się rozpędzi... Ktoś może mieć w przynajmniej lekkim stopniu zgniecione kończyny czy też nawet organy.
» Plan Boga - wstrzymując oddech są w stanie zamaskować swoją osobę. Nie widać ich, nie słychać, czy też nie czuć. Wydają się być "nietykalni", ale to tylko złudzenie. Nawet jeśli ktoś nie będzie w nich celować, mogą dostać atakiem dalekodystansowym.
» Sala Jawy - nie bez powodu otrzymali nazwę "Nica". Są oni w stanie przenieść kilka jednostek do dziwnego pomieszczenia. Stworzony świat jest zupełnie inny niż dotychczas, choć w sumie można to porównać do raju bądź zaświatów. Specjalny atak nie może zostać używany wielokrotnie w krótkim czasie, stworzenie jest dosyć trudne i męczące, jednakże utrzymanie już nie. Jest on naprawdę wielki, ale skończony. Posiada swój koniec gdzie znajduje się wyjście.
» Przemiana - moc przeznaczona głównie dla Norie, która przemienia się w sztyleto-podobno coś. Aleks wówczas może użyć zapłonu, jego wilcza partnerka pod postacią narzędzia zapala się żywym ogniem nie parząc przy tym towarzysza.
» Przewrót - działa na niezależne istoty. Stuprocentowa szansa istnieje tylko przy małych istotach bądź przedmiotach nieożywionych. Nigdy nie udało się na żywym człowieku, który posiadał uczucia i wspomnienia. Rzecz bądź forma życia, na której zostaje użyta ta moc, momentalnie staje się swoją odwrotnością, np. urocza wiewiórka może stać się krwiożerczą maszynką do zabijania.
» Telepatia - duet może komunikować się między sobą za pomocą myśli.
» Wspólne pole widzenia - jeden z członków dwójki może "pokazać" obraz widziany własnymi oczami. Moc wymaga zgody drugiego użytkownika oraz dużo wytrzymałości.

Kondycja: 165 | Siła: 125 | Zręczność: 175 | Inteligencja: 190 | Szczęście: 155 | Siła woli: 190

Autor obrazka: LowerSun
Imię: Norie
Pseudonim: Nie toleruje żadnych zdrobnień czy ksywek. Jej imię nie jest trudne do zapamiętania.
Wiek: Cztery lata, osiem miesięcy.
Płeć: Wadera
Stanowisko: Cichociemny
Charakter: Wadera spokojna, opanowana. Nie da się jej wytrącić z równowagi. Posiada cechy samotniczki, w końcu ceni sobie bardziej samotność, niż towarzystwo swojego najdroższego przyjaciela. Nie jest ani wredna, ani miła. Podchodzi do wszystkiego raczej z dystansem, z widocznym chłodem czy nawet zwykłym brakiem zainteresowania. Nie koniecznie wszystko co robi jest jej własną wolą, czasami naprawdę wolałaby sobie pospacerować niż podejść i z kimś porozmawiać... Nie no, zdarzało się, że z uśmiechem podchodziła do wszystkich i wszystkiego. Norie była dawniej naprawdę towarzyska. Miała w sobie coś takiego co zachęcało innych do siebie. Jak na wygadaną waderę przystało, potrafiła wtedy przekonać każdego praktycznie do wszystkiego. Dziś nie zostało z tego zbyt wiele, ale kto wie? Może komuś się uda i porozmawia z nią jak ze starą Norie. Uzbroiła się w anielską cierpliwość, a więc spokojnie, nawet jeśli spóźnisz się na spotkanie, prawdopodobnie nie będzie zwracać na to uwagi. Czasami i jej zdarzało się spóźniać, teraz jest jednak punktualna jak mało kto. Nie ma w zwyczaju okazywać emocji czy uczuć znajomym, oczywiście nie licząc tych bliższych. Nie zdarzyło się by była rozgniewana, przygnębiona czy też rozradowana. Wszystko mija z czasem, a życie nauczyło ją tego, by nieważne co się stało, musi iść dalej i nie stawać dłużej niż potrzeba. Jest typem osoby, która najpierw myśli, później mówi lub robi. Norie okazuje szacunek tylko wtedy, gdy ktoś szanuje ją. Jeśli komukolwiek wydaje się, że ją obrazi, zniszczy jej własność i minie to "ot tak", myli się. Wadera jest mściwą istotą, a do tego dochodzi pamięć jak u słonia. "Rewanż" może nastąpić teraz, jutro, za kilka dni, tygodni, miesięcy, a nawet lat.
Wygląd: Norie jest waderą wysoką o zgrabnej budowie ciała. Szczupła sylwetka oraz dobrze wyćwiczone, długie łapy pozwalają jej na lekkie i szybkie poruszanie się na każdym terenie. Maść wilczycy jest brudno-biała podpalana z szarym posiada również ciemne obwódki wokół wewnętrznej części ucha. Ogon i łapy wadery są ozdobione spiralą. Sierść wadery tylko na kończynach, uszach i w okolicy pyszczka jest krótka. Długi ogon Norie czasami ciągnie się po ziemi, unosi go tylko kiedy się śpieszy bądź jest w towarzystwie ważnych osób. Większą część głowy przysłania czarna, koronkowa maska, od której wychodzą dwie malinowe wstążki. Z kłębu wystają trzy, długie pióra, a na łapie widnieje czarny łańcuch owinięty wzdłuż łapy wadery. Wilczyca posiada wąskie, ale stosunkowo duże oczy barwy czystego, błękitnego nieba. Źrenice mają nietypowy kolor, zamiast być czarne, są nieco jaśniejsze od reszty tęczówek.
Zdolności: Wadera posiada zdolność szybkiego przemieszczania się, a aktualnie bierze się za udoskonalenia swojego cichego chodu. Posiada zwinne ruchy i wyśmienity refleks. Jeśli komuś by się chciało, dogrzebałby się zdolności szybkiego analizowania i działania.
Przyjaciele: Jak na razie jedynym przyjacielem Norie jest jej partner, Aleks.
Przedmioty: Nie licząc czarnej maski, którą posiada już od małego wilczka, ma jeszcze srebrny łańcuszek.
Głos: Take Me To Church - Hozier Cover
Inne: • Uwielbia samotne spacery, wycieczki, wędrówki. • Ulubionym mięsem Norie jest mięso zająca. • Od czasu do czasu jej oczy zaczynają świecić niebieską poświatą, nawet w ciągu dnia. • Aleksa pierwszy raz zobaczyła, kiedy to chłopak miał już około siedmiu lat, a ona dopiero dociągała do pierwszego roku. •


Autor obrazka: ----
Imię&Nazwisko: Aleks Ruszczyk
Pseudonim: Zazwyczaj zwracają się do niego po imieniu bądź nazwisku, choć zdarza się, że wołają do niego Rubinek czy Rubi.
Wiek: Szesnaście lat, starzeje się co dwa miesiące drugiego dnia o rok.
Płeć: Młody mężczyzna, chłopak.
Pochodzenie: Urodził się w Polsce, w miejscowości znanej jako Dobrodzień bądź Guttentag.
Charakter: Rubi nie należy do trudnej młodzieży. Z łatwością przychodzi mu rozmowa z innymi, a na świat patrzy raczej optymistycznie. Miły młodzieniec z praktycznie każdym znajdzie temat do rozmowy. Wydaje się, że jest on śmiały i odważny, nic mu nie zagrozi. Jednak z czasem ktoś dowiaduje się, że Aleks jest tak naprawdę chłopcem, którego łatwo jest zawstydzić. Mimo tego, wiele osób może określić go jako silnego chłopca o szczerozłotym sercu. Służy on pomocną dłonią dla każdego. O bliskie osoby i słabszych troszczy się jak jakiś starszy brat, kochana mama - co daje znać o jego łatwo-ufności. Co prawda jest do nawet dobra cecha, wiele osób wykorzystuje to jak i również jego wielkoduszność. Nastolatek stara się na to zbytnio nie zwracać uwagi, ale rani to jego serduszko. Wszelakie smutki ukrywa przed innymi. Zazwyczaj ciągle się uśmiecha, ponieważ widzi wiele powodów by to robić - chociażby piękna pogoda, niczym prawdziwy lekkoduch. Jak na członka duetu "Nica", posiada drugą stronę, która nie jest, aż tak bardzo mroczna jak u innych. Po prostu tak jak się cieszył, śmiał czy żartował, teraz zachowuje powagę i jest w stanie podjąć decyzje bez chwili wahania. Człowiek, w którym widać wielkie pokłady honoru i szlachetności. Wierność i oddanie towarzyszom daje znać, że nie zna granic. Ufność Aleksa nabiera całkiem nowego znaczenia. Bezgraniczne zaufanie znajomym pozwala na działanie niczym zwykła maszyna.
Wygląd: Aleks jest posiadaczem dużych, okrągłych szkarłatnych oczu, które czasami odcieniem przechodzą w rubinowy. Ma dosyć okrągłą buzię o drobnym nosku i często zarumienionych policzkach. Cera Ruszczyka jest kremowa, a na skórze nie znajduje się żadna blizna. Gęste włosy są w kolorze białym, a grzywka swobodnie opada na czoło nie zasłaniając przy tym jego oczu. Rubinek jest chłopcem dobrze zbudowanym o lekkim zarysie mięśni. Nie ma nadwagi czy też niedowagi, waga utrzymuje się w normie i jest dobra przy jego wzroście. Mierzy on około metra siedemdziesiąt dwa. Nie ma jakiegoś specjalnego stylu "noszenia się", zakłada to co jest wygodne i trwałe.
Umiejętności: Aleks potrafi się nieźle skradać, uczył się tego specjalnie dla swojej kochanej wilczycy. Opanował on umiejętność posługiwania się nożem, sztyletem, krótkim ostrzem w jak najlepszy sposób. Ma niezłą kondycję dzięki czemu może biec przez długi czas nawet z jakimś ciężarem. Sposób jego poruszania coraz to bardziej staje się płynny, przez co łatwiej będzie mu używać Norie pod postacią narzędzia.
Przyjaciele: Norie.
Przedmioty: Nie posiada nic szczególnego, co mogłoby zwrócić większą uwagę na jego wartość przechowywania.
Głos: Akurat - Lubię mówić z Tobą (cover) | Szarpi Dave
Inne: • Norie traktuje jak prawowitego członka swojej rodziny. • Kiedy zdobywał swą sławę wśród najbliższych, miał nadzieje, że znajdzie się dziewoja, która zapoczątkuje jego "funclub". No i nici, większość kobiet ma już jakiegoś miłego pana i skupia się na dążeniu ku sławie. • Nie posiada on jako tako wspomnień z wczesnego dzieciństwa. Podskoczył on nie tylko w wzroście, ale również momentalnie stał się o kilka lat starszy niż powinien. • Urodził się w rodzinie należącej do mniejszości narodowej - niemieckiej - w Polsce. •

wtorek, 22 grudnia 2015

Asydorie


Sterujący: Kizoku[howrse]/hotsernik@gmail.com[e-mail]
Duet: Asydorie
Moce:
» Gestaltwandeln - obie istoty potrafią przyjąć kształt danego przedmiotu lub osoby, itd. Utrzymanie przemiany wymaga dużej ilości zużytej energii. Również przywołanie danego kształtu wymaga chwili zastanowienia, aby zamienić się w daną rzecz muszą widzieć ją choć raz na oczy (na obrazku też się liczy);
» Macht über die Elemente - władanie nad żywiołami, które mają swój odstęp czasowy, aby użyć wody, a następnie ziemi należy odczekać kilka sekund w zależności od stanu użytkownika. Im jest słabszy tym czas oczekiwania dłuższy;
» Regeneration - regeneracja siły lub uleczenie ran, aby proces mógł przebiec pomyślnie należy nie używać energii na inne moce. Lekkie zadrapania może zagoić całkowicie jednak głębokich ran użytkownik nie jest w stanie uleczyć do samego końca podczas walki;
» Wiedergeburt - nie jest to moc o dosłownej nazwie, ponieważ użycie jej powoduje, że martwy przedmiot może stać się żywą istotą. Jest to bardzo wymagająca moc, która też ma swój określony czas. Nie działa na istoty, które wcześniej żyły i jakoś zakończyły swój żywot;
» den Geist zu beruhigen - moc dzięki, której użytkownik może dostać się do umysłu swojej ofiary. Nie można "przeglądać" wspomnień, a jedynie zawładnąć osobą i kierować nią przez jakiś czas lub przekazać to co sam chce przekazać;
» Telepatia - duet może komunikować się między sobą za pomocą myśli.
» Wspólne pole widzenia - jeden z członków dwójki może "pokazać" obraz widziany własnymi oczami. Moc wymaga zgody drugiego użytkownika oraz dużo wytrzymałości.

Kondycja: 180 | Siła: 106 | Zręczność: 105 | Inteligencja: 320 | Szczęście: 170 | Siła woli: 119

Autor obrazka: Demeritas
Imię: Inamoratio
Pseudonim: Tio [często tym się przedstawia], Morato, Ina
Wiek: 4 lata, dwa miesiące.
Płeć: Wadera
Stanowisko: Zielarz
Charakter: Inamoratio ma dosyć ciężki charakter, a właściwie nie pokazuje tego co skrywa w środku. Uwielbia być jedna wielką zagadką w oczach innych. Nie mówi za wiele tak samo jak i unika wszelakich istot by nie przebywać z nimi. Jedynie jakie towarzystwo toleruje to swoje jak i również "tego czegoś" co podłączono do niej. Dużo czasu zajmuje jej, aby przyzwyczaić się do nowej sytuacji i pogodzić się z tym co spowodowało to wszystko. W stosunku do innych wydaje się być oschłą waderą. Czasem próbuje nad tym zapanować, ale nie zawsze jej wychodzi. Trzyma się na granicy by nie popaść w samozachwyt. Zna swoją wartość, dlatego nie powoli sobie, aby ktoś podważył o niej swoje mniemanie. Zaciekle walczy o swoje, ale osobiście nie zaczyna sporów o błahostki. Woli unikać wszelakich kłótni, które prowadzą donikąd. Czas jest dla niej bardzo ważny, dlatego stara się, aby nie został zmarnowany. Nic nie może być na "odwal się". Jeśli coś zaczyna musi to dokończyć, ponieważ będzie ją męczyć to w nieskończoność. Chyba, że o tym zapomni. Nie chce sprawiać kłopotów innym, więc stara się panować nad swoimi odruchami, aby nie przysporzyć problemów swojej koleżance po fachu. Często "odpływa" w swój świat, gdzie wspomina swoje dawne czasy jako wilk, który uwielbiał wszystko co dookoła niej pomimo braku posiadania najpotrzebniejszych rzeczy, ponieważ teraz jest straszną materialistką. Pomimo tak niedogodnych cech charakteru jak dla niej potrafi zebrać się w sobie i wykonać coś na rzecz innych.
Wygląd: Tio jest waderą o zgrabnej sylwetce pokrytej w większości białą sierścią oraz różnorakimi znakami rozpoznawczymi. W szczególności na karku jej futro jest puszyste sprawiając wrażenie jakiegoś ubranka. Co prawda nie należy do większych wilków, ale nie przeszkadza jej to w codzienności. Ma krótki i smukły pyszczek nad którym są niebieskie oczy. Końcówki jej uszu zdobią czerwone frędzelki. Czerwień znajduje się również na jej ogonie, gdzie zaczyna się w połowie, a kończy na samym końcu. Przed tą barwą na kufie ma czarny wzorek, który odziedziczyła po swoim ojcu. Tuż przy tym oznaczeniu znajdują się łuski wyciągnięte ku górze. Są one po obu stronach ciała.
Zdolności: Morato od zawsze ćwiczyła by stać się wykwalifikowanym zabójcą, dlatego wśród jej umiejętnościach znajduje się skradanie, które jest niemalże perfekcyjne. Po wielu prośbach jak i naleganiach zdecydowała się iść w spokojniejszym kierunku, więc jej mózg jest wyćwiczony, aby zapamiętać jak najwięcej rzeczy, w najkrótszym czasie.
Przyjaciele: ---
Przedmioty: Nie wzięła nic, ponieważ nie posiadała niczego.
Głos: Aldious - Dominator (Music Video Sample)
Inne: Uwielbia spoglądać na niebo, a w szczególności, kiedy jest noc | Kiedyś pyszczek nie zamykał się jej i nadal tak jest o ile przywiąże się do kogoś |


Autor obrazka: nieznany
Imię&Nazwisko: Elisabeth Clara Meyer
Pseudonim: ---
Wiek: 15 lat i dwa miesiące. [starzeje się co dwa miesiące po miesiącu]
Płeć: Panienka
Pochodzenie: Europa, Niemcy miasto Scheer
Charakter: Elisabeth jest osobą wiecznie zagubioną. Nie czuje się za dobrze wśród ludzi, ale nie lubi przebywać sama. Niewiele potrafi wydusić z siebie przy pierwszym spotkaniu z obcą osobą. O ile odważy się otworzyć usta by podjąć chociaż próbę. Jest bardzo nieśmiałą osóbką, która zaciekle z tym walczy. Na jej twarzyczce wiecznie widać uśmiech, który zachęca innych do rozmowy. Nawet płacząc stara się go utrzymać by nie sprawiać wrażenia pokrzywdzonej istotki. Stara się zdusić w sobie te negatywne emocje, aby nie sprawiać innym kłopotów. Zawsze stara się podjąć decyzje, które nie wpłyną zbytnio na innych. Nie lubi sprawiać przykrości innym, dlatego nigdy nie skrzywdziła świadomie żywej istoty. Nie wykonuje pierwszego kroku jeśli chodzi o zapoznanie się z kimś, a zmienia się to tylko wtedy, kiedy pokłóciła się z jakąś osobą. Nie potrafi żyć w burzliwej atmosferze z innymi. Z każdym chciałaby utrzymać łagodne stosunki. Daje sobą łatwo manipulować i jest świadoma tego, ale po prostu głupio jej jest wszcząć jakikolwiek bunt. Boi się wyrazić swojego zdania, ponieważ przeraża ją wizja, że ktoś może na nią krzywo spojrzeć. Zawsze jest kilka minut przed czasem, a jeśli się spóźnia to znaczy, że musiało jej coś wypaść ważnego. Jeśli coś się stanie od razu uważa, że jest to jej wina. Nie spogląda na to czy ktoś źle postąpił tylko od razu obwinia a to siebie. Potrafi wybaczyć najgorszą rzecz jeśli jest to osoba bardzo bliska.
Wygląd: Panienka Meyer jest drobną istotką, która wyglądałaby jak osoba z problemami z prawidłowym odżywianiem się, gdyby nie to, że jej blada skóra wygląda na dość zdrową, bo w rzeczywistości tak jest. Waży niewiele, ale to przez wzrost, ponieważ mierzy zaledwie 148 cm. Na głowie ma blond włosy sięgające jej do podbródka, a nad czerwonymi oczyma widnieje prosta grzywka. Rzadko kiedy związuje włosy. Ma dosyć pulchną twarz, która zawsze przybiera lekki kolor różu.
Umiejętności: Przez to, że rzadko kiedy znajduje ubranka na siebie wyćwiczyła umiejętności krawieckie. Uwielbia także bawić się w makijażystkę choć sama nie nakłada nic na swoją twarz w zależności czy przebiera się za kogoś.
Przyjaciele: ---
Przedmioty: Misiek, którego otrzymała od swojego ojca.
Głos: きゃりーぱみゅぱみゅ - PONPONPON , Kyary Pamyu Pamyu - PONPONPON
Inne: Panienka zawsze pali się do pomocy innym | Uwielbia czytać jak i również przebierać się za różne postacie | Zawsze jak z kimś jest musi się jakoś go trzymać | Jak się boi od razu ucieka gdzieś, gdzie może się schować. |

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Bíláhavran cd. 007

Valkoinen rozejrzał się dookoła. Następnie podszedł bliżej swojego partnera. Spojrzał na niego, a następnie na Małanję. Momentalnie załaskotało go w nosku i kichnął sprawiając, że towarzyszom na twarze wdarły się dziwne uśmieszki. Dziwnie go odrzuciło, odgłos, który wtedy wydał, nie dałoby się poznać, że należy do wilka - prędzej do jakiegoś upośledzonego źrebaka.
- Powinnaś wziąć parasol - odezwał się Scott.
- Tak wiem, ale spieszyłam się.
Chłopak przytaknął głową, że rozumie. Zaprosił koleżankę pod parasol i zaproponował pomoc w noszeniu zakupów. Dziewczyna szybciutko wskoczyła do Scotta, jednakże nie dała mu siatki z zakupami. Stwierdziła, że nie będzie go męczyć, a poza tym to nie jest na tyle ciężkie by nie dać sobie samej rady. Biały wilk poszedł przodem. Tłumaczył się, że poczuł coś przyjemnego. Gdzieś czai się jakieś przepyszne mięsko! Dookoła nie było za wiele ludzi. Treningi, obowiązki w domu, praca gdzieś w środku ośrodka, a na dodatek pogoda i pora roku. Było dosyć zimno, zbliżała się zima. Chociaż założyć można, że już jest. Rivera westchnął widząc oddalającego się Valko. Troszku zrobiło mu się nie miło, bo w sumie to tak niegrzecznie jest od tak odchodzić od towarzystwa. Ładny zapach ładnym zapachem, ale tak po prostu się nie robi. Zmoknie jeszcze bardziej, następnie Scott będzie musiał po nim sprzątać w mieszkanku. Będzie trzeba zainwestować w buciki i w urocze ubranka dla Valkoinena. Wilk był świadom tych "niecnych" planów, czy tam myśli, młodego mężczyzny. W sumie nie raz o tym słyszał, kiedy wracał cały zabłocony. Nie jest to ich pierwszy deszczowy dzień razem...
- To tutaj. - Rosjanka wskazała na jedną z kamienic.
Zrozumiał i podprowadził swoich towarzyszy pod drzwi. Spotkali starszą panią, wilczy przyjaciel dziewczyny podszedł do niej. Przekazał jej siatkę z zakupami, staruszka podziękowała i uśmiechnęła się. Szarpnęła delikatnie Scotta za rękaw i wskazała na schody, a dokładniej na ku-piętro. Przy "klatkowym" kaloryferze wylegiwała się biała masa mięsa. Spojrzała na chłopca, po czym rzekła:
- Wyglądał na głodnego, dałam mu kawałek kiełbasy z trzech dni czy coś koło tego. - Przytaknął głową, że rozumie i zaczął wymownie machać rękoma, że nic się nie stało. - Wracając do ciebie, moje dziecko, naprawdę dziękuje. Na nich zawsze mogę liczyć. - Starsza kobieta w tym momencie wskazała na duet, który aktualnie próbował się dostać do swojego mieszkanka. Zza drzwi słychać było głośne miauczenie.
- Pani wraca do domu, pani ma coś do jedzenia - powiedział Valkoinen, który zerwał się na równe nogi i stanął tuż obok pani Stefanii. Na klatce schodowej rozległy się krótkie, ciche śmiechy.
- Może chcecie herbatki? - zaproponowała kobieta. Chłopak podziękował i chciał już zbiec po schodach, kiedy to zatrzymały go kolejne usłyszane słowa. - Wybieracie się może na to lodowisko co robią?
Biały basior dokładnie skupił się nad tym co właśnie słyszał. Chętnie by zobaczył jak takie coś wygląda. Takie sztuczne zawsze zabawnie wyglądają, niby takie super wygładzone, a gdzieniegdzie takie wybrzuszenia! Zaczął szarpać Scotta za rękaw, krzycząc do niego w jego głowie: "Chodźmy, chodźmy!". Blondyn jakoś nie miał na to ochoty, raczej nie przepadał za jazdą na łyżwach. Źle mu się to kojarzyło, po tym wypadku... Jakoś nie...
- Jak pani myśli, za niedługo spadnie taki porządny śnieg, prawda? - zagadał Valko do pani Stefanii. Ta przytaknęła głową i wróciła do swojego mieszkania zapominając o zaproponowanej herbatce.
Nagle chłopak poczuł coś dziwnego przy swojej nodze, była to kotka Małanji. Przykucnął przy niej i pogłaskał po główce.
- Może pójdziemy razem zobaczyć jak to wygląda, co? Będziesz musiał chwilkę poczekać, mokra raczej nie pójdę - zaśmiała się, a po chwili zniknęła za drzwiami wraz ze swoimi zwierzęcymi współlokatorami.
~ Ze mną nie chciałeś iść. - Valkoinen dał o sobie znać w myślach Scotta.
~ Nie zdążyłem.
Zrozumiał, że teraz byłoby to niegrzeczne odmówić. Poza tym młoda Rosjanka zaproponowała tylko wyjście w celu sprawdzenia jak to teraz jest. Przeczesał palcami włosy i pozostało mu tylko czekać na znajomą. Nie spędził na klatce schodowej tak wiele czasu jak to mu się wydawało na początku. Szybko i szybciutko, niebawem znaleźli się na zewnątrz. Deszcz przestał już padać, no i starczy. Młodsze osobniki na wyspie wolą by była już taka stuprocentowa zima. Czech chyba jest podobnego zdania, ma wówczas mniej pracy i może więcej czasu spędzać u siebie. Widząc postawę Raymonda i Valkoinena, zrozumiał, że dla nich to nieco gorzej. Lód lepiący się do łap bywa naprawdę nieprzyjemny, poza tym aktywność fizyczna jest zmniejszona ze względu na chłód, który jet strasznie nieznośny.
No i są. Oczom młodych ludzi ukazało się lodowisko w całej okazałości. Jeździło już na nim parę osób. Niedaleko znajdował się punkt z ciepłymi napojami i przekąskami, a gdzieś jeszcze ktoś pilnował ogniska dla tych, którzy mają zamiar się ogrzać. Łyżwy - nie zabrakło wypożyczalni.
- Chcecie zostać? - zapytał chłopak.

<007?>

sobota, 19 grudnia 2015

007

Dziewczyna wtuliła nos w miękkie futro wilka i zarzuciła ręce na jego szyję. Ten spojrzał na nią i delikatny uśmiech wpłynął na jego pysk, ozdabiając go. 
- To jak, idziemy? - zapytał, spoglądając na nią kątem oka.
- Nieee... Jeszcze nie. Muszę się ogarnąć, daj mi chwilę.
Siedzieli na zielonym dywanie usytuowanym na środku małego pokoiku. Było to mieszkanie Małanji, znajdujące się w jednej z wielu kamienic. Dziewczyna wynajmowała go od pewnej starszej pani, ponieważ czynsz nie był wysoki. Mieszkanko było dość małe, aczkolwiek przytulne. Miało malutki przedpokoik, główny pokój, kuchnię i łazienkę, a w każdym pomieszczeniu panował bałagan, który mimo wszystko wpasował się tu, tworząc swego rodzaju klimat. Wszędobylskie kocie zabawki walały się po podłodze. W kuchni, obok piecyka gazowego, stała rażąco pomarańczowa miseczka z seledynowym napisem "Mańka", a w pokoju, pomiędzy biurkiem i szafką nocną, z żółtą lampką w kształcie głowy kota, stał, w całej swej okazałości, drapak. Wszystko to należało do Mańki, kotki Małanji. Mańka byłą czarną kotką z obwisłym brzuchem i wielkimi, złotymi oczami. Był to inteligentny i żarłoczny leń, który, nawet mimo swojej za wysokiej wagi, był istotką sprytną i szybką, szczególnie, jeśli otworzyło się lodówkę - wtedy kocica osiągała największe prędkości i, niczym z kocim radarem, zaraz znajdywała się obok. Kotka lubiła spać i jeść, a na równi z tymi dwoma czynnościami znajdywały się pieszczoty. Ach, za drapanie za uszkiem bądź mizianie pod bródką dałaby się pokroić! Tak więc teraz, ta puszysta kulka przyczłapała do owego zielonego dywanu i wdrapała się na kolana Małanji, mrucząc cicho. Zaraz potem namierzyła Raymonda, basiora siedzącego obok, i niczym strzała pomknęła do jego boku, ocierając się o jego gęstą sierść. 
- Małanja, weź to ode mnie. - mruknął, odsuwając się, i tym samym wyswobodził swą szyję od uścisku dziewczyny.
Małanja, zwana Milką, westchnęła i wstała, omiatając wzrokiem pomieszczenie. Podeszła do krzesła, na którym to leżała większość jej ubrań, i zgarnęła brązową bluzę, zieloną koszulkę i przetarte już jeansy. Potem pogrzebała w szufladach i, znajdując upragnioną bieliznę, zwinnym susem wskoczyła do łazienki. Na początek niezdarnie upięła włosy czerwoną klamrą, po czym wzięła prysznic. Po omacku wyszukała ręcznik i wytarła się. Następnie nałożyła na siebie ubranie, a że nie zwykła się malować, tylko rozczesała włosy i upięła je w luźny kok, związując kosmyki beżową wstążką. Spoglądnęła w lustro, uśmiechnęła się, i wyskoczyła z łazienki, nucąc pod nosem chwytliwą melodię z reklamy. Tanecznym krokiem  wpadła do kuchni i z rozmachem otworzyła lodówkę, krzywiąc się na przykry zapach z jej środka. 
- Chodź już, zjesz na mieście. - wetknął Ray, próbując ignorować Mańkę, która bawiła się teraz jego ogonem. Nawet nieźle mu to wychodziło.
- Widzę, że dobrze dogadujesz się z Mańką. - zachichotała i zamknęła lodówkę, przechodząc do pokoju. 
- Bardzo śmieszne. Pospiesz się, łóżko pościelisz później.
- Nawet nie miałam zamiaru go teraz ścielić. 
Milka podeszła do krzesła i wzięła z jego oparcia małą, szarą torbę. Wpakowała do niej portfel, upewniwszy się wcześniej, czy ma jakieś pieniądze, dowód osobisty i parę innych rzeczy. Mały kamyczek od siostry, jej amulet szczęścia, włożyła do kieszeni jeansów. Znów przeszła do kuchni i, chwytając w dłoń paczkę z karmą dla kota, napełniła miskę Mańki. Przeszła do przedpokoju, ubierając zielone trampki, stare, znoszone i brudne. Ubrała czarny płaszcz i narzuciła torbę na ramię, przewracając w palcach klucze. Mańka przydreptała do niej, więc dziewczyna schyliła się jeszcze i podrapała kotkę na uchem.
- Niedługo wracam, kupię Ci coś. - cmoknęła w kierunku kotki i skinęła głową na Raymonda. - To jak, idziemy?
- Nareszcie! Czekam już którąś godzinę!
- Chodź, nie marudź. Ty też coś dostaniesz. 
Basior przewrócił oczami i wyszedł, a Małanja za nim. Zamknęła drzwi i wrzuciła klucze do torby. Wyszli z kamienicy, a ponieważ ulicę przed nią zamiatała właścicielka mieszkanka Małanji, Pani Stefania, dziewczyna uśmiechnęła się i ukłoniła się w stronę kobiety, obdarowując ją ciepłym spojrzeniem. 
- Och, dzień dobry, dziecko. - kobieta uśmiechnęła się bezzębnie i spojrzała na basiora. - Witaj, wilczku. 
Basior również skłonił się nisko, uśmiechając się subtelnie. 
- Pomóc pani? - zapytała Milka, podchodząc krok bliżej. 
- Nie, nie trzeba. Chociaż... Wiesz co, moje dziecko? Mogłabyś zrobić mi zakupy. Gdzieś tu miałam listę i pieniądze, to zaraz Ci dam. Byłabym wdzięczna. 
- Oczywiście, zrobię je z przyjemnością. Jak tam Klekot?
Klekot był psem Pani Stefanii, starym kundelkiem. Jego brązowa sierść, trochę już przysiwa, zmatowiała i straciła swój dawny blask. Mimo swojego wieku i braku kilku zębów, Klekot nadal był psem żywiołowym i wiernym swej pani. 
- Och, dziękuję, że pytasz! Ma się dobrze, tylko ostatnio zgubił swoją obrożę. Muszę mu kupić nową...
- Ja kupię, spokojnie. - zaproponowała dziewczyna i wzięła od kobiety listę zakupów i 20 złotych. - Do widzenia, proszę pani. 
- Do widzenia, moje dziecko, do widzenia. 
Oddalili się od kobiety i wolnym krokiem ruszyli do sklepu. Wiał mocny wiatr, a chmury kłębiły się, zapowiadając deszcz. Nie przejęli się za bardzo wieścią o burzy, więc szli, rozmawiając i podziwiając widoki, które znali już na pamięć. Po kilku minutach byli już przed sklepem, więc weszli, witając się i biorąc koszyk, i ruszyli w stronę pierwszych półek. Małanja wyciągnęła listę, a Raymond skierował się w stronę artykułów mięsnych. Mimo, że był wilkiem, ludzie przyzwyczaili się do jego widoku. Nigdy nie bywał tu sam (chyba, że Małanja była chora - wtedy mógł liczyć na pomoc personelu). On również przyzwyczaił się do miejskiego gwaru. 
Dziewczyna przeczytała listę, która brzmiała następująco:

mleko, 
masło, 
chleb,
sześć jaj,
20 dkg mięsa wieprzowego,
sok pomarańczowy,
herbata

- Coś nie wydaje mi się, żeby 20 złotych na to starczyło. - mruknął Ray, zaglądając jej przez ramię. 
- Oj tam, zapłacę za resztę. To znowu nic wielkiego.
- Wiem, wiem. - skwitował i spojrzał na Małanję. - Kupuj szybko, to zdążymy przed deszczem. 
- Czyżby nasza księżniczka bała się zmoknąć? - wytknęła, pakując do koszyka pierwsze produkty. 
- Bardziej boję się o Ciebie, bo jak zwykle zapomniałaś parasola, a kaptur na niewiele się zda. 
- Hm, rzeczywiście. Dobra, zaraz skończę...
Po chwili już wszystkie produkty, zarówno dla Pani Stefanii jak i dla Milki i Mańki, leżały w koszyku, a Małanja wybierała czekoladę, rozglądając się po półkach.
- Czekolada na śniadanie? Nierozważnie, moja droga, nierozważnie... - zaśmiał się
- Siedź cicho. To przez Ciebie nie zjadłam śniadania!
- A co chciałaś zjeść? Kilkudniowy ryż z dodatkiem musztardy?
- Oj tam, oj tam. Przesadzasz. Ryż z musztardą to nie jest dobry pomysł. Zjadłabym ryż z ketchupem, na pewno lepiej by smakował. 
- Tak, tak. Weź tę co zawsze i chodź już. 
Dziewczyna mruknęła coś pod nosem, ale basior nie zwrócił na nią uwagi. Siedział tylko, czekając. W końcu Milka sięgnęła po czekoladę mleczną z musem jagodowym i skierowała się w stronę kasy. Tak jak przewidziała, nie starczyłoby pieniędzy na zakupy Pani Stefanii, dlatego też Małanja dopłaciła z własnej kieszeni. Zapakowała wszystko do dwóch siatek, żeby nie musieć myśleć o tym przy Pani Stefanii. Wyszli ze sklepu i szybszym krokiem skierowali się w stronę mieszkania Małanji. Niestety, po chwili rozpadał się deszcz. Ciężkie, duże krople spadały na ziemię, roztrzaskując się. Tak, jak przewidział Raymond, cienki kaptur bluzy nie wystarczył i włosy dziewczyny zaraz przemokły. Biegli do kamienicy - basior w pysku trzymał siatkę z zakupami dla Pani Stefanii, a Małanja niosła tę drugą, lżejszą, zasłaniając nią sobie głowę. Po chwili jednak Małanja uderzyła o coś, zatoczyła się i upadła w sam środek kałuży. Siatka z zakupami rozerwała się, a cała jej zawartość rozsypała się po mokrym chodniku. Małanja, cała przemoknięta, w ciężkim szoku spojrzała w górę. Ujrzała zdziwioną, chłopięcą twarz i wpatrujące się w nią szmaragdowe oczy. W jednej ręce trzymał parasol, a druga powędrowała w jej kierunku. 
- Och, Scott, przepraszam! - spojrzała na niego nieśmiało.
Mężczyzna bez słowa wyciągnął w jej kierunku rękę, a ona uścisnęła ją i wstała. Jego dłoń była ciepła i delikatna. Dziewczyna była już teraz całkowicie przemoczona. 
W tym czasie Raymond stał w pełnym szoku, lecz po chwili ujrzał przed sobą Valkoinena. Ukłonił się lekko i znów skierował swój wzrok w kierunku Małanji i Scotta. Podszedł do zakupów i powoli zaczął je zbierać. Już i tak bardziej mokre nie będą. 

Bíláhavran?

Otwarcie!

   W końcu możemy powitać wszystkich na otwarciu naszego bloga, nad którym pracowaliśmy dość długi czas. Jest jak jest, ale myślimy, że tak jest dobrze. W końcu większość pomysłów, których chcieliśmy zrealizować udało nam się wprowadzić w nasz projekt, który przechodził kilka całkowicie różnych zmian. Na początku miała to być zwykła wataha, następnie dorzuciliśmy coś z ludźmi, później postanowiliśmy wprowadzić nowe terminy i wyszło coś na wzór ośrodka. Wiadomo, że nic nie jest idealne. My niczym coś podobnego jak te istotki opisane na początku fabuły, będziemy wciąż się rozwijać i blog będzie dopracowywany, już nie tylko przez nas, ale również przez pomoc i pracę członków. Jest narzucona fabuła, ale w sumie jest to coś co będzie mieć bierne znaczenie w waszych opowiadaniach, chyba, że pojawi się jakieś szczególne wydarzenie, wtedy już koniecznie będziecie musieli pisać głównie o tym, a nie, że nawiązujecie kontakty z innymi członkami dążąc do przyjaźni. Od razu napiszemy, że należy przeczytać większość zakładek by zrozumieć ideologię całego projektu. Wataha jak wataha, wilczki i te sprawy, ale wytłumaczone jest to do czego używać się będzie użytkowników. Cóż... Końcówka wyszła mi chaotycznie, a więc nie przedłużając dłużej... Serdecznie zapraszamy!

piątek, 18 grudnia 2015

007

           
Sterujący: Ktosicek (Howrse) | damaszek2001@gmail.com (e-mail)
Duet: 007
Moce:
» Telepatia - duet może komunikować się między sobą za pomocą myśli.
» Wspólne pole widzenia - jeden z członków dwójki może "pokazać" obraz widziany własnymi oczami. Moc wymaga zgody drugiego użytkownika oraz dużo wytrzymałości.
» Żywioł lodu - zwany żywiołem zimy bądź śniegu. Żywioł ten został w znacznym stopniu przez nich opanowany.
» Żywioł wody - dopełnienie podstawy, żywiołu lodu.
» Regeneracja, uzdrawianie swoich ran, zarówno wewnętrznych jak i zewnętrznych. Działa jedynie w niewielkim stopniu, a czas regeneracji zależy od aktualnego poziomu mocy.
» Trucizna - zarówno Małanja jak i Raymond posiadają na języku otworki, z których sączy się trucizna. W pełni panują nad jej przepływem, a więc, dopóki nie zajdziesz im za skórę, nie ma się czego bać.
» Chwilowe przejęcie umiejętności magicznych od innej istoty poprzez dotyk. Trwa około 10 minut.
» Umiejętność tworzenia własnych klonów (ilość zależy od aktualnego poziomu mocy użytkownika).
» Nad ostatnią mocą pracują, więc wciąż zostaje nieodkryta. 

Kondycja: 180 | Siła: 140 | Zręczność: 180 | Inteligencja: 200 | Szczęście: 110 | Siła woli: 190

Autor obrazka: Rizuuki
Imię: Raymond
Pseudonim: Zwany przez Małanję Neonem, niekiedy nazywany również Reiji'm bądź Ray'em. Obojętne jest mu, jak się do niego zwracasz.
Wiek: 7 lat, dwa miesiące.
Płeć: Basior
Stanowisko: Beta
Charakter: Zacznijmy od tego, że Raymond jest basiorem inteligentnym i skrytym w sobie, można powiedzieć - tajemniczym. Nie jest ani małomówny, ani wylewny, a wszystko to zależy od sytuacji i nastawienia do danego wilka. Nie jest fałszywy, ale małe kłamstewko w słusznej wierze jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Ponadto nie lubi o sobie opowiadać, woli słuchać historii innych, nawet, jeśli są przesadzone. Pochwały jak i nagany przyjmuje z wdzięcznością, ponieważ nawykł nie popełniać drugi raz tego samego błędu. Zwykle jest nastawiony przyjacielsko (a przynajmniej na takiego wygląda), a zanim zaatakuje, próbuje się jakoś dogadać. Sprawia wrażenie przebiegłego - czy słusznie, nie wiadomo. Potrafi zmanipulować, choć w niewielkim stopniu. Coś w nim sprawia, że wiele wilków postanawia mu zaufać i obdarzyć go przyjaźnią, a mimo to nie miał jeszcze prawdziwego przyjaciela, nie licząc Małanji. Jest uprzejmy i zwykle wie jak ma się zachować. Uśmiecha się dość często - lekko, tajemniczo, subtelnie. Cechuje go odwaga i nieugiętość, a także umiejętność dyplomacji, ponadto potrafi zachować zimną krew w nieciekawych sytuacjach. Neon jest basiorem spokojnym, rozważnym i, poniekąd, sprytnym. Trudno powiedzieć, by interesowało go zdanie innych, a mimo to stara się dobrze wypaść przed osobami trzecimi. Nie należy do wilków obawiających się ryzyka i konsekwencji z nim związanych. Reiji jest wierny i sprawiedliwy, a jego dobre serce niekiedy zostaje przyćmione przez chęć obrony bliskich. Pomimo łagodnej natury nie boi się zabić innego stworzenia i nie miewa wyrzutów sumienia z tym związanych.
Wygląd: Ray jest basiorem wysokim i szczupłym, a jego czarno-błękitne futro jest miękkie i puszyste. Jest lekki, co w znacznym stopniu ułatwia mu bieg. Wyróżnia się znakami na ciele, a także błękitną grzywką, ciągnącą się wzdłuż karku na wzór irokeza. Jego błękitne, lewe oko odbija światło, sprawiając wrażenie błysku - stąd też ksywka 'Neon'. Basior ten stracił prawe oko w jednej z walk, a na jego miejscu znajduje się teraz szklana podróbka, bez wyrazu, szarawa i matowa. Przez prawe oko biegnie blizna, długości około 15 cm. Pazury basiora są grube i ostre, dzięki czemu z łatwością rozrywa skórę swoich ofiar. Jego pysk zdobi lekki, przyjazny uśmieszek, nie ukazując śnieżnobiałych kłów.
Zdolności: Pomijając magiczne moce, Raymond wyćwiczył również szybkie, celne ataki, a także pływanie na dłuższe dystanse i nurkowanie.
Przyjaciele: Jego jedyną przyjaciółką jest Małanja, którą, pomimo różnicy gatunków, traktuje jak młodszą siostrę.
Przedmioty: Nie posiada niczego szczególnego, co mogłoby zostać tu wpisane.
Głos: ---
Inne: # Pomimo pałającej do niego miłością Mańki - kotki Małanji - Raymond nie przepada za ową futrzastą istotką.


Autor obrazka: Nieznany.
Imię&Nazwisko: Małanja Morozow (Маланья Морозов)
Pseudonim: Niektórzy zwracają się do niej Mela, inni Milka.
Wiek: Siedemnaście lat
Płeć: Kobieta, a raczej dziewczyna.
Pochodzenie: Urodzona w Moskwie, w barwnej stolicy Rosji.
Charakter: Małanja jest dziewczyną przeciętną, nie lubiącą wyróżniać się z tłumu. Jest skromna, a jej przyjacielska natura pomaga jej nawiązywać nowe znajomości. Jest dziewczyną inteligentną, dobrą i niekiedy zbyt ufną, co może być wykorzystane na jej niekorzyść. Wydaje się niewinna i dziecinna, a także bardzo delikatna, ale ona również potrafi o siebie zadbać. Kiedy trzeba, pokaże ząbki. Nie brakuje jej odwagi i umiejętności - boi się, owszem, ale ten strach potrafi zwyciężyć, kiedy tylko ma kogoś za plecami. Ma bujną wyobraźnię, co przydaje się w wielu sytuacjach, ale może również zaszkodzić. Milka jest dobrym kompanem. Lubi słuchać opowieści innych, a ponadto jest tolerancyjna i szanuje zdanie innych. Kiedy lepiej kogoś pozna, bardziej się otwiera i staje się pewniejsza, dzięki czemu nie boi się już wyznać swojego zdania, sprzeciwić, czy choćby pokazać języka. W stosunku do swoich prawdziwych przyjaciół jest zadziorna i niekiedy bywa sarkastyczna. Kocha zwierzęta, a ludzi, którzy je ranią, nienawidzi. Ma swoje humorki, ma gorsze i lepsze dni. Raz cały dzień będzie biegać i śmiać się w towarzystwie całego ośrodka, a kiedy indziej cały dzień przesiedzi w swoim pokoju, słuchając muzyki, czytając książki, pożerając czekoladę i płacząc w samotności, nie dopuszczając do siebie nikogo. Bywa. Mela, jak już było mówione, jest osobą przyjacielską, lecz wcale nie znaczy to, że dla wszystkich musi być miła. Są osoby, które lubi, ale są i takie, które omija z daleka - z różnych powodów. Milka jest osobą pracowitą i ambitną. Ma kilka pasji, w tym biegi, gra na gitarze i pisarstwo. W całości się nim oddaje i nie wyobraża sobie dnia bez chociaż jednego z tych zajęć. Nie jest jednak punktualna, co wiąże się z ciągłymi spóźnieniami. Jest opiekuńcza, co można zaobserwować na jej kotce, Mańce.
Wygląd: Małanja jest dziewczyną drobną i smukłą. Jest niska (około 160 centymetrów), a jej waga wynosi około 42 kg. Ma bladą, delikatną cerę, do tej pory nie skalaną bliznami i ranami. Jej twarz przypomina zaokrąglony trójkąt, a całe jej oblicze prezentuje się delikatnie i niewinnie. Jasne, pofalowane włosy opadają luźno na ramiona i czoło, zakrywając cienkie brwi. Oczy ma duże, koloru bordowego, zachodzące pod brąz, a długie, czarne rzęsy tylko to podkreślają. Jej nosek jest mały, a usta drobne, na co dzień ozdobione subtelnym uśmiechem. Ubiera się luźno, lekko, nie przesadzając z ozdobami. Chodzi lekko zgarbiona, z pochyloną głową, przez co wydaje się skryta w sobie.
Umiejętności: Rozwinęła u siebie umiejętności pisarskie, choć na razie w niewielkim stopniu. Małanja jest również zwinna i szybka, a ponadto kocha biegać, co jest przydatne zarówno w walce, jak i na zawodach. Potrafi również dobrze jeździć konno i strzelać z łuku, a do tego gra na gitarze.
Przyjaciele: Raymond oraz Lilija - jej młodsza siostra.
Przedmioty: Stara, czarna gitara od ojca oraz zwykły, szary kamyk, z wymalowanym na środku czerwonym serduszkiem. Małanja dostała go od swojej młodszej siostry, Liliji. Trzyma go zawsze przy sobie, jako swój mały amulecik szczęścia.
Głos: ---
Inne: # Ma siostrę, Liliję, lecz nie wie, co się z nią teraz dzieje. Straciła z nią kontakt, kiedy trafiła do ośrodka. # Jest ogromną kociarą, co nie zmienia faktu, że kocha również psy, konie, a także inne zwierzęta. # Uwieeelbia czekoladę. # Pisze własną powieść, a raczej opowiadanie, choć nie pozwala, by ktokolwiek to przeczytał. # Jej szczęśliwą liczbą jest siódemka. Stąd nazwa '007'.
# Posiada kotkę o kruczoczarnym, puszystym futrze, wielkich, złotych ślepiach, zwisającym brzucholu, białych kłach i ostrych pazurach - Mańkę. Kotka ma trzy lata i została przez Małanję znaleziona na ulicy. Mańka jest kotem leniwym, żarłocznym, a mimo to inteligentnym, szybkim i zwinnym. Przebiegła, kochana bestia, która uwielbia pudła, Małanję, Raymonda i wszystko co się rusza.

Bíláhavran

           
Sterujący: Kotoko (Howrse) | kruwka124@gmail.com (e-mail)
Duet: Bíláhavran
Moce:
» Telepatia ~ duet może komunikować się między sobą za pomocą myśli.
» Wspólne pole widzenia ~ jeden z członków dwójki może "pokazać" obraz widziany własnymi oczami. Moc wymaga zgody drugiego użytkownika oraz dużo wytrzymałości.
» Posługiwanie się krwią ~ potrafią panować nad krwią, niekoniecznie swoją. Jeśli chcą użyć tej mocy na kimś innym, kosztuje ich to naprawdę wiele sił - jeśli atak ma w mocnym stopniu zaszkodzić przeciwnikowi.
» Żywioł ziemi - opanowali w pewnym stopniu posługiwanie się tym żywiołem.
» Łuk ucieleśnienia - specjalny atak, który sprawia, iż dowolny przedmiot, który sobie wyobrazi duet, może się natychmiast zmaterializować. Moc rzadko używana, ponieważ większość potrzebnych rzeczy znajduje się na miejscu i nie ma sensu by tworzyć ich więcej.
» Żywioł wody ~ Bíláhavran opanował władzę nad tym żywiołem. Co prawda nie jest to żadna super rewelacja, ale zawsze coś. 
» Kolejna moc nie posiada żadnej nazwy. Na żywe istoty działa inaczej, czują one "mentalny ból" ~ między innymi zaczyna się im wszystko mieszać. Poza tym dostają dodatkowe obrażenia, jakby ktoś ich czymś poparzył. Kiedy ta specjalna umiejętność dotknie nieumarłego, po prostu go wzmacnia.
» Skoczek ~ przy dobrym wyczuciu czasu, jeśli pomyślą o tym razem, będą w stanie przenieść się w dowolne miejsce na dość bliskim obszarze.
» Wysłannik ~ niezliczona ilość stworzonek, która jest gotowa stawić się na służbę w każdej chwili. Żyją krótko, po wypełnionym zadaniu od razu umierają. Przybierają postać różnych istot, specjalnie dostosowanych do ich "misji". Zdarzają się wyjątki, kiedy to robią sobie samowolkę niszcząc przy tym użytkownika (tj. przeszkadzanie innym wysłannikom w ich zadaniu, bezpośredni atak na sojusznika).

Kondycja: 175 | Siła: 160 | Zręczność: 160 | Inteligencja: 170 | Szczęście: 155 | Siła woli: 180

Autor obrazka: NatalieDeCorsair
Imię: Valkoinen
Pseudonim: Głównie są to skrócenia jego imienia, każdy raczej zwraca się do niego jak chce.
Wiek: Pięć lat, dwa miesiące.
Płeć: Basior
Stanowisko: Alfa
Charakter: Dobrze zachowujący się basior o nienagannych manierach. Na nikogo nie patrzy z góry, z każdym próbuje stać na równi. Odznacza się niebywałą odwagą i śmiałością, zachowując przy tym swoją skromność. Nie przepada za tym jak go chwalą bądź mówią o nim aż nazbyt dobrze. Sam woli się tym zajmować. Dla niego to czysta radość komuś podziękować za niesamowitą pracę, a przy okazji pochwalić jego wytrwałość i wysiłek. Z pozorów wyglądać może na jakiegoś złego typa spod ciemnej gwiazdy, miewa czasami takie sytuacje, w których nic do niego nie dociera i zamyka się we własnym świecie - jednak nie trzeba się tego bać. Nie często zdarza się, gdy o kimś źle mówi i ma ochotę każdemu "dowalić" tak by już się nie podniósł. Na co dzień jest miłym i pomocnym panem alfa, który chętnie porozmawia praktycznie na każdy temat. Na całe szczęście jest typem osoby, która nawet jeśli nie chce, a musi robi wszystko niemalże do stanu doskonałego. No cóż, co trzeba to trzeba, nie ma wyboru. Jak się okazało, mimo obowiązku poświęcania więcej czasu pracy, posiada go naprawdę dużo. Pożytkuje go w dość przewidywalny sposób - odpoczywa i leniwi się tam gdzie tylko może.
Wygląd: Średnich rozmiarów basior o grubej warstwie skóry. Szata Valkoinena nie prezentuje się jakoś wyjątkowo, biała przechodząca w jasne odcienie szarego. Sierść krótka, w okolicach ogona i karku staje się dłuższa i gęstsza. Delikatne, miękkie w dotyku futro sprawia, że głaskanie basiora sprawia radość. Szare ślepia wilka od czasu do czasu posiadają w sobie ten błysk, niekiedy przekonujący innych do siebie. Śnieżnobiałe, ostre zęby można zobaczyć co raz to częściej, pysk Valko nie ogranicza się tylko do zwykłego niewzruszenia. Dość duży, wilgotny nos alfy przypominającego małego węgielka ciągle szuka jakiegoś nowego zapachu - w szczególności czegoś co byłoby smaczne.
Zdolności: Valkoinen nie jest jakimś super-ultra-mega wilkiem. Po prostu posiada kilka wyuczonych rzeczy i koniec. Na stanowisko, które posiada, musiał nauczyć się dowodzić. No i daje radę, jednakże już tak na prywatnie nie potrafi normalnie poprowadzić rozmowy. Z nadmiaru czasu, który posiadał, wyćwiczył sobie cichy i szybki chód. Jak każdy z takowych duetów jest w stanie używać magicznych ataków zwanych mocami.
Przyjaciele: ---
Przedmioty: Jako tako niczego nie posiada, nigdy nie miał czegoś co byłoby na tyle ważne, a równocześnie trwałe.
Głos: 9 Crimes True Blood Version
Inne: # Nie przepada za ludźmi, jednakże nie okazuje tej niechęci i jeśli musi, jest w stosunku do nich naprawdę miły. # Często wyleguje się na słońcu, gdzieś na jakimś kamieniu. # Jakoś szczególnie nie spasował mu jego partner, jest to jedyny przypadek gdzie wypomina wszystkie popełnione błędy. # Uwielbia małe istotki, bo to takie jest urocze i słodkie. # Nie uznaje sentymentu w przedmiotach.


Autor obrazka: Nieznany
Imię&Nazwisko: Scott Rivera
Pseudonim: Przez jedną osóbkę pieszczotliwe zwany jest Brokuł.
Wiek: Dziewiętnaście lat
Płeć: Mężczyzna
Pochodzenie: Urodził się w Opawie, w kraju morawsko-śląskim na Śląsku Czeskim.
Charakter: Scott jest osobą, która nie przepada za wielkim towarzystwem. Rzadko kiedy zabiera głos na dłużej w jakiejkolwiek grupie. Mówi tyle ile potrzeba. Spokojny chłopak, który nie ma w zwyczaju oszukiwać. Jeśli ma sprawę, przechodzi do konkretów. Sam lubi, gdy ktoś "nie obija w bawełnę" i mówi od razu to co ma na myśli. Rivera ma naprawdę dobre serduszko i nie potrafi przerwać bądź prosić o przyśpieszenie tempa rozmowy, uważa, że to mogłoby urazić rozmówcę. Sympatyczny młodzieniec miło swojej małomówności jest ciepłą osobą, która każdego uraczy łagodnym uśmiechem. Scott jest człowiekiem ambitnym, choć zdarza mu się o tym zapomnieć. Nie ma do siebie żadnych pretensji, że jest z nim jak jest. Stara się nad sobą pracować, ale czasami bywa to trudne, kiedy ma się za partnera kogoś takiego, kto nie wspiera, a dołuje. Fakt, że nie mówi zbyt dużo nadaje mu lekką aurę tajemniczości i nadaje kilka cech samotnika, którym nie jest i nigdy nie będzie. Potrzebuje innych by mógł się rozwijać. Uprzejmość jest jego dobrą stroną, jest jednym z niewielu - prawdziwy dżentelmen. Szanuje innych, nie ważne kim są, zawsze stawia się na równi, podobnie jak jego wilczy partner. Mądry chłopak, który nie raz zabłysnął swoim sprytem oraz inteligencją, choć niektórzy i tak są od niego lepsi. Nie zazdrości sukcesów innych, ponieważ sam kilka takich osiągnął.
Wygląd: Nastolatek o przeciętnej urodzie. Dobrze poukładany, zawsze schludnie wyglądający. Nie posiada żadnych blizn czy innego rodzaju takowych śladów, blado-kremowa cera została nie tknięta przez ciężkie, ostre bądź gorące przedmioty, które mogłyby zniszczyć estetykę jego osobistego uroku. Blond włosy zawsze są utrzymywane w ładzie, które nie są zbyt krótkie, ani zbyt długie. Grzywka chłopaka swobodnie opada mu na czoło niekiedy przysłaniając jego szmaragdowe oczy. Twarz jak u dziecka, dosyć okrągła o wąskich ustach i drobnym nosku. Scott mierzy coś koło metra osiemdziesiąt pięć.
Umiejętności: Scott jest dobry w robótkach ręcznych, do profesjonalizmu potrzebuje jednak jeszcze trochę czasu. Nauczył się grać na jednym instrumencie, na skrzypkach. Wychodzi mu to dosyć nieźle. Zawsze chciał zostać ekonomistą, opanował więc podstawy potrzebne do tego kierunku (np. planowanie i prowadzenie działalności, sporządzanie sprawozdań finansowych, wykonywanie analiz). Jednak to tylko podstawy, dlatego często też potrzebuje pomocy innych. Opanował również posługiwanie się mocami Valkoinena w pewnym stopniu.
Przyjaciele: ---
Przedmioty: Naszyjnik po matce oraz cudowną katanę zrobioną z dodatkiem specyficznego kamienia.
Głos: KORTEZ - Joe [AUDIO]
Inne: # Jest smakoszem, jak na razie jedynie co mu nie posmakowało to nic innego jak brokuły. # Podczas treningów i walki używa broni dosyć znanej, choć nietypowej - niby katana. # Nie ma on w zwyczaju narzucać się komuś. Często też nie wynika w sytuacjach, kiedy go nie dotyczą bądź nie są one dla niego "przyjemne". # Mimo sympatycznej natury, nie szuka on znajomych na siłę. # Nie okazuje swojej niechęci, uważa, że to jest niegrzeczne.