poniedziałek, 21 grudnia 2015

Bíláhavran cd. 007

Valkoinen rozejrzał się dookoła. Następnie podszedł bliżej swojego partnera. Spojrzał na niego, a następnie na Małanję. Momentalnie załaskotało go w nosku i kichnął sprawiając, że towarzyszom na twarze wdarły się dziwne uśmieszki. Dziwnie go odrzuciło, odgłos, który wtedy wydał, nie dałoby się poznać, że należy do wilka - prędzej do jakiegoś upośledzonego źrebaka.
- Powinnaś wziąć parasol - odezwał się Scott.
- Tak wiem, ale spieszyłam się.
Chłopak przytaknął głową, że rozumie. Zaprosił koleżankę pod parasol i zaproponował pomoc w noszeniu zakupów. Dziewczyna szybciutko wskoczyła do Scotta, jednakże nie dała mu siatki z zakupami. Stwierdziła, że nie będzie go męczyć, a poza tym to nie jest na tyle ciężkie by nie dać sobie samej rady. Biały wilk poszedł przodem. Tłumaczył się, że poczuł coś przyjemnego. Gdzieś czai się jakieś przepyszne mięsko! Dookoła nie było za wiele ludzi. Treningi, obowiązki w domu, praca gdzieś w środku ośrodka, a na dodatek pogoda i pora roku. Było dosyć zimno, zbliżała się zima. Chociaż założyć można, że już jest. Rivera westchnął widząc oddalającego się Valko. Troszku zrobiło mu się nie miło, bo w sumie to tak niegrzecznie jest od tak odchodzić od towarzystwa. Ładny zapach ładnym zapachem, ale tak po prostu się nie robi. Zmoknie jeszcze bardziej, następnie Scott będzie musiał po nim sprzątać w mieszkanku. Będzie trzeba zainwestować w buciki i w urocze ubranka dla Valkoinena. Wilk był świadom tych "niecnych" planów, czy tam myśli, młodego mężczyzny. W sumie nie raz o tym słyszał, kiedy wracał cały zabłocony. Nie jest to ich pierwszy deszczowy dzień razem...
- To tutaj. - Rosjanka wskazała na jedną z kamienic.
Zrozumiał i podprowadził swoich towarzyszy pod drzwi. Spotkali starszą panią, wilczy przyjaciel dziewczyny podszedł do niej. Przekazał jej siatkę z zakupami, staruszka podziękowała i uśmiechnęła się. Szarpnęła delikatnie Scotta za rękaw i wskazała na schody, a dokładniej na ku-piętro. Przy "klatkowym" kaloryferze wylegiwała się biała masa mięsa. Spojrzała na chłopca, po czym rzekła:
- Wyglądał na głodnego, dałam mu kawałek kiełbasy z trzech dni czy coś koło tego. - Przytaknął głową, że rozumie i zaczął wymownie machać rękoma, że nic się nie stało. - Wracając do ciebie, moje dziecko, naprawdę dziękuje. Na nich zawsze mogę liczyć. - Starsza kobieta w tym momencie wskazała na duet, który aktualnie próbował się dostać do swojego mieszkanka. Zza drzwi słychać było głośne miauczenie.
- Pani wraca do domu, pani ma coś do jedzenia - powiedział Valkoinen, który zerwał się na równe nogi i stanął tuż obok pani Stefanii. Na klatce schodowej rozległy się krótkie, ciche śmiechy.
- Może chcecie herbatki? - zaproponowała kobieta. Chłopak podziękował i chciał już zbiec po schodach, kiedy to zatrzymały go kolejne usłyszane słowa. - Wybieracie się może na to lodowisko co robią?
Biały basior dokładnie skupił się nad tym co właśnie słyszał. Chętnie by zobaczył jak takie coś wygląda. Takie sztuczne zawsze zabawnie wyglądają, niby takie super wygładzone, a gdzieniegdzie takie wybrzuszenia! Zaczął szarpać Scotta za rękaw, krzycząc do niego w jego głowie: "Chodźmy, chodźmy!". Blondyn jakoś nie miał na to ochoty, raczej nie przepadał za jazdą na łyżwach. Źle mu się to kojarzyło, po tym wypadku... Jakoś nie...
- Jak pani myśli, za niedługo spadnie taki porządny śnieg, prawda? - zagadał Valko do pani Stefanii. Ta przytaknęła głową i wróciła do swojego mieszkania zapominając o zaproponowanej herbatce.
Nagle chłopak poczuł coś dziwnego przy swojej nodze, była to kotka Małanji. Przykucnął przy niej i pogłaskał po główce.
- Może pójdziemy razem zobaczyć jak to wygląda, co? Będziesz musiał chwilkę poczekać, mokra raczej nie pójdę - zaśmiała się, a po chwili zniknęła za drzwiami wraz ze swoimi zwierzęcymi współlokatorami.
~ Ze mną nie chciałeś iść. - Valkoinen dał o sobie znać w myślach Scotta.
~ Nie zdążyłem.
Zrozumiał, że teraz byłoby to niegrzeczne odmówić. Poza tym młoda Rosjanka zaproponowała tylko wyjście w celu sprawdzenia jak to teraz jest. Przeczesał palcami włosy i pozostało mu tylko czekać na znajomą. Nie spędził na klatce schodowej tak wiele czasu jak to mu się wydawało na początku. Szybko i szybciutko, niebawem znaleźli się na zewnątrz. Deszcz przestał już padać, no i starczy. Młodsze osobniki na wyspie wolą by była już taka stuprocentowa zima. Czech chyba jest podobnego zdania, ma wówczas mniej pracy i może więcej czasu spędzać u siebie. Widząc postawę Raymonda i Valkoinena, zrozumiał, że dla nich to nieco gorzej. Lód lepiący się do łap bywa naprawdę nieprzyjemny, poza tym aktywność fizyczna jest zmniejszona ze względu na chłód, który jet strasznie nieznośny.
No i są. Oczom młodych ludzi ukazało się lodowisko w całej okazałości. Jeździło już na nim parę osób. Niedaleko znajdował się punkt z ciepłymi napojami i przekąskami, a gdzieś jeszcze ktoś pilnował ogniska dla tych, którzy mają zamiar się ogrzać. Łyżwy - nie zabrakło wypożyczalni.
- Chcecie zostać? - zapytał chłopak.

<007?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz